Invisalign a choroby + koronawirus
Jeszcze
przed przystąpieniem do kuracji z Invisalign miałam pewne obawy dotyczące
właśnie stanów chorobowych. Przede wszystkim niepokoiło mnie czy aparat
nie będzie potęgował bólu głowy oraz jak będzie się sprawdzał przy infekcjach
gardła. Ogólnie jestem osobą, która choruje dość rzadko, a właściwie.. bardzo
rzadko. Jednak przez ostatnie 2 lata zdarzyło mi się doświadczyć kilku dość
powszechnych niedyspozycji zdrowotnych – bólu głowy, przeziębienia, anginy i
zatrucia pokarmowego. Także Invisalign został przetestowany.
Ból głowy przytrafia się co jakiś czas chyba każdemu. Ja
miałam w przeszłości dość częste bóle głowy, ale od kilku lat zdarzają mi się
one tylko sporadycznie. Niemniej jednak, ciężko było mi sobie wyobrazić, że
podczas migreny będą mnie jeszcze bolały zęby, bądź ból będzie przechodził z
głowy do zębów lub potęgował się przez ucisk szczęki. Nosząc Invisalign odkryłam
jednak, że nic takiego się nie dzieje. Ucisk na zęby czy ich fizyczny ból nie
potęguje u mnie bólu głowy. Mogłabym określić, że ból głowy jest jakby „oddzielony”
od bólu wywoływanego przez aparat. Jest w innym punkcie i na innej „głębokości”.
Tym faktem jestem pozytywnie zaskoczona, bo spodziewałam się zupełnie czegoś
innego. Tak więc, gdy czasem boli mnie głowa.. to sobie boli, aż przestanie.. natomiast
bez problemu mogę nosić wtedy nakładki – ani to nie pomaga ani nie przeszkadza,
więc jest ok.
Jeżeli chodzi o wszelkie problemy z gardłem – nie miałam
pewności czy permanentne noszenie plastiku w jamie ustnej nie będzie
pogarszało lub przedłużało stanu zapalnego, czy nie przyczyni się do pogłębienia
infekcji, rozwoju bakterii. Tutaj ponownie – nie zauważyłam takiej korelacji. Z
wszelkich infekcji leczyłam się w standardowym tempie, nosząc cały czas
Invisalign. Na tym samym komplecie nakładek bywałam przeziębiona, a po jakimś
czasie zupełnie zdrowa. Nakładki, pomimo braku zmiany na nowe, nie powodowały
nawrotu infekcji. Do płukania gardła zawsze na te kilka minut zdejmowałam
nakładki, głównie dlatego, że taki płyn najczęściej jest ciepły, a to nie
najlepiej dla nakładek oraz aby nie narazić ich na zabarwienie. Nie mam w
zwyczaju używać tabletek do ssania na ból gardła, ale myślę, że można by było je
stosować w nakładkach. Ogólnie mówiąc, podczas infekcji gardła czy dróg
oddechowych, nie ma problemu z planowym noszeniem Invisalign.
Najbardziej problematyczne przy noszeniu aparatu jest chyba
zatrucie pokarmowe, ale tutaj Invisalign wysuwa się na mocne prowadzenie w
zestawieniu z tradycyjnymi aparatami. W sytuacji kryzysowej można go po prostu
zdjąć, schować do pudełka i poczekać aż wszystko minie. Jeżeli zatrucie jest
bardzo silne, to można sobie podarować noszenie nakładek przez dzień czy dwa. W
chwilach lepszego samopoczucia zawsze można na trochę założyć nakładki, żeby
zęby nie miały za dużo swobody😉. Dzięki temu wszystko pozostaje czyste, świeże
i spokojnie można wrócić do standardowego noszenia, gdy nasza kondycja wróci do
normy. Dla mnie w tych niekomfortowych okolicznościach było to naprawdę wybawienie.
W temacie chorób obecnie wszyscy doświadczamy absolutnie
niecodziennej sytuacji w kraju i na świecie. Kryzys wywołany przez koronawirusa
odbija się chyba na każdym segmencie naszego życia. W takich sytuacjach pewne kwestie
schodzą na dalszy plan. Jeżeli ktoś miał w zamiarze podjąć właśnie leczenie
ortodontyczne, to z pewnością przesunie je na dalszy termin. Natomiast co się
dzieje ze wszystkimi osobami, które są w trakcie takiego leczenia? Mój
ortodonta zamknął gabinet na najbliższe 2 tygodnie (być może tak samo zrobili
wszyscy ortodonci w kraju – nie wiem), co jest absolutnie zrozumiałe i moim zdaniem
właściwe w zaistniałej sytuacji. Już dużo wcześniej zastanawiałam się jakim
cudem gabinety nadal funkcjonują, pomimo nasilającej się epidemii. Natomiast na jaki czas realnie gabinety pozostaną zamknięte, tego nie wiemy. Tak czy tak,
problematyczna pozostaje sprawa pacjenta – nie wyobrażam sobie mieć w tym momencie
jakiejś awarii z tradycyjnym aparatem (kolejny raz ogromny plus dla Invisalign!),
wystający drut albo odklejony zamek sam się nie naprawi.. Z nakładkami na
szczęście nie ma tego problemu, najwyżej kilka tygodni pochodzi się bez wyciągu
lub attachmentu.. ale niekiedy też może nie być tak różowo. Ja jestem w zupełnie
dobrej sytuacji. Przede mną jeszcze kilka tygodni, mam wszystkie komplety w domu
i zmieniam je sobie spokojnie. Jeżeli sytuacja kryzysowa znacznie by się
przedłużyła – trudno, będę chodzić w ostatnim komplecie, aż finalnie otworzą
gabinety.. ale wiem, że niektórzy mają np. jedynie 3-4 komplety w domu, reszta
została w gabinecie (ortodonci często nie wydają wszystkich kompletów do końca
leczenia, tylko dodają kolejne po wizytach kontrolnych), nikt o to nie zadbał –
ortodonta albo pacjent (trudno stwierdzić kogo tu bardziej można winić) zapomniał,
bądź nie dopatrzył, że za mało nakładek zostało wydanych na taką sytuację, a leczenie
może utknąć w martwym punkcie, gdyż być może gabinety pozostaną zamknięte przez
dłuższy czas.. Jeżeli ktoś potrzebuje pobrać wycisk, albo właśnie czekał na
nowe komplety nakładek.. w tym momencie wszystko zostaje zawieszone. Oczywiście sytuacja
zrozumiała, ale w pewnych przypadkach nie wiadomo co dalej. Kwestie
kosmetyczne w takim kryzysowym czasie schodzą na dalszy plan – a ortodoncja
wydaje się być taką właśnie kosmetyką… jednak osoby, które są w trakcie leczenia
nie mogą przecież tak pozostać, wszystko musi zostać jakoś dokończone..
Wracając do samego Invisalign trudno mi nie zastanawiać się nad tym czy
bezpieczne jest w takiej sytuacji produkowanie nakładek w Meksyku, przesyłanie
do Holandii, a później do Polski? Czy firma Invisalign będzie nadal działać i wykonywać
swoje zadania? Czy będzie przysyłać nakładki? Czy ciągłość produkcji zostanie utrzymana?
Czy Invisalign nie zbankrutuje jeżeli kryzys na świecie utrzyma się dłużej? … Co wtedy z ich pacjentami?
Na odpowiedzi musimy poczekać, licząc na to, że sytuacja na świecie za jakiś czas się ustabilizuje i wszystko wróci do normy. Oby tak było! Trzymajcie się zdrowo!
Komentarze
Prześlij komentarz