Siódma korekta
Moi drodzy, tak jak przypuszczałam, nakładki dotarły do mnie w lutym. Korekta ponownie jest bardzo krótka, zaledwie 4 komplety, także właściwie za chwilę okaże się, czy to już koniec. Co jest warte odnotowania, tym razem nakładki od pierwszego kompletu były perfekcyjnie dopasowane. Wydaje się, że przecież każde nakładki, które przychodziły pasowały i wszystko było z nimi ok. Jednak wygląda na to, że dopiero jak otrzyma się prawdziwie idealnie dopasowane nakładki, da się ocenić, że z poprzednimi kompletami coś mogło być nie tak. Nie wiem co jest tego powodem, że obecne komplety zostały tak dobrze wykonane. Być może nowe oprogramowanie skanera, lepszy aparat fotograficzny, bądź dokładniejsze wykonanie zdjęć u ortodonty, może jakaś zmiana personelu czy procesu produkcji po stronie Invisalign, a może w końcu do Polski nie trafiły nakładki drugiej kategorii??? Nie wiem o co chodzi, natomiast wiem, że otrzymałam odczuwalnie i wizualnie najlepsze nakładki w mojej całej 3-letniej historii. Invisalign jest teraz kompletnie jak drugie zęby – absolutnie nic nigdzie nie odstaje, wszystko idealnie przylega, nie jest za luźne, nie ma żadnych delikatnych, mikromilimetrowych przestrzeni między zębami, a aparatem, no i krawędzie są gładkie, dzięki czemu mam zero obtarć – szok. W efekcie już po pierwszych nakładkach w dużej mierze skorygowało się to, co było do poprawy. Tym samym, nabrałam realnej nadziei, że już niebawem skończę noszenie aparatu.
W prostowaniu zębów liczą się milimetry, także dla jak
najlepszych efektów kontrolujcie dopasowanie nakładek i zgłaszajcie ortodontom
wasze wszelkie wątpliwości!
Komentarze
Prześlij komentarz