Druga korekta

No i nie udało się tego lata zakończyć prostowania zębów - przede mną dalszy ciąg życia z Invisalign. Na szczęście miałam chwilę przerwy. W oczekiwaniu na kolejne nakładki miałam zalecone, aby zakładać ostatni posiadany przeze mnie komplet jedynie na noc. Tym samym mogłam sobie pozwolić na trochę luzu. Stało się to samo co poprzednim razem - przypomnę, że jest to już druga korekta w mojej historii leczenia (jeżeli ktoś by miał ochotę poczytać o poprzedniej, zapraszam tu i tu) - przez pierwsze kilka dni jadłam prawie bez przerwy, co rusz korzystając z tego, że nie muszę czekać do głównego posiłku, a mogę wrzucić sobie jakąś drobną przekąskę. Później postarałam się trochę z tym przystopować ;) Udało mi się także w tym czasie zorganizować krótki urlop. W podróży odczułam ogromną różnicę, gdy nie musiałam się męczyć z myciem zębów w publicznych toaletach i środkach transportu, do czego przy Invisalign naprawdę trzeba przywyknąć, jeżeli ktoś sporo podróżuje.

Wyjaśniając czemu nadal będę nosić Invisalign - po zdjęciu ostatnich nakładek ewidentnie zęby nie były proste. Po raz kolejny nakładki dobrze przylegały, oprócz lekkiej przestrzeni przy dwójce, a jednak zęby pod spodem nie były równe. W moim odczuciu najgorsze było to, że zęby się ukośnie pochyliły. Właściwie nie wiadomo czemu tak się stało, a ortodonta stwierdził, że przy pokonanym ruchu, jeżeli już, to powinny być pochylone w przeciwną stronę.. do tego linia pośrodkowa nadal się nie wyrównała. Dolny łuk za to stał się tak jakby opadający w jedną stronę. Okazało się, że poprawiana strona rzeczywiście tym razem ustawiła się prawidłowo i ten długi proces przyniósł pozytywny rezultat, natomiast w trakcie coś się stało z drugą stroną i tam powstał niedogryz – o ile dobrze to nazywam..

Wydawało się, że sporo jest do poprawienia. Nowe nakładki zostały przysłane już po niecałych 3 tygodniach od pobrania wycisku, natomiast udało mi się umówić na wizytę po 4 tygodniach od wycisku. Oznacza to, że ostatnie nakładki nosiłam 5 tygodni. No i uwaga dostałam jedynie 7 dodatkowych kompletów! Fakt, to i tak kolejne 2 miesiące, ale to naprawdę niewiele, spodziewałam się może około dwudziestu.. ponownie wszystkie attachmenty zostały zeszlifowane i naklejono nowe. Nic mnie przy tym nie bolało, a jedynie na fotelu musiałam spędzić ponad godzinę. Podczas procesu mocowania attachmentów niektóre czasem nie chcą się trzymać i procedurę trzeba powtarzać po kilka razy.. ogólnie najbardziej cieszę się z tego, że nie mam już attachmentów na górnych jedynkach. Były dla mnie wyjątkowo denerwujące. Obecnie co prawda dostało mi się gigantyczne kwadraty na obu górnych dwójkach i trójkach, tak że wygląda to już prawie jak zamki od aparatu (choć może tu nieco przesadzam), ale i tak jest to o niebo lepsze od czegokolwiek na jedynce. 

Także przygodo trwaj. Kolejna całodzienna podróż nie była już tak cudowna i ponownie musiałam szukać odpowiednich toalet na lotniskach i w restauracjach, żeby w miarę nieskrępowanie ogarniać moją szczękę i aparat... 
tymczasem pozdrawiam wszystkich podróżujących w Invisalign Style!  

Komentarze

Popularne posty